Oto miasto.
Taniec kolorow, jakiego nigdzie indziej nie doswiadczycie. Ludzie sprzedajacy kawe na ulicy, ludzie sprzedajacy usmiech. Bo wszyscy tu sie usmiechaja. Kolumbijczycy za wszelka cene chca ci udowodnic ze nie sa krajem bandytow wspomagajacych narkobiznes.
Mieszkaja w miescie gdzie kolory pokazuja dusze. Miasto jest pelne natchnienia i radosci, pelne ducha i Europejskiego Boga-czlowieka.
Koscioly, ach koscioly. O ile te stare i male sa ladne i piekne, o tyle te duze, jak katedra, sa....
Olsniewajaco piekne ale tez przerazajace. Sa jak wielkie but Konkwistadora wystajacy z kolorowego krajobrazu poludniowej ameryki i narzucajacy Inkwizycyjnego Boga Torquemady wszystkim wolnym indianom.
To wszystko i fakt, ze mimo wszystko ciagle trzeba miec sie na bacznosci, tworzy niezwykly klimat Cartageny.