Po nieprzespanej nocy spod polprzymknietych ze zmeczenia powiek obserwujemy zycie w Bogocie - czar i przepych zlotych ozdob sprzed tysiacow lat, szmaragdy rzucane w knajpie na stol, jakby grano w kosci i ludzi, ktorzy wciaz zwracaja sie do Ciebie Mi Amor... A potem wracamy do naszych cel, oazy spokoju, ktora urzeka cisza i spokojem, ktorego nie uswiadczysz w Kolumbii nigdzie indziej. Nie ma tu szalonych rytmow, do ktorych juz tak przywyklismy, tylko 60 zakonnikow, ktorzy goszcza strudzonych wedrowcow.
Ola