El Playon to miasteczko, które na pierwszy rzut oka niczym nie przekonuje do pozostania na długo (w końcu w Choroni było lepiej:). Ale już drugiego dnia, kiedy z błyskiem w oku pozdrawia nas sklepikarz, który z pasją tłumaczył wyższość Chaveza i Putina nad USA odkrywamy specyficzny klimat kurortu. Kurortu, który pustoszeje po weekendzie. I nie tylko ze względu na Wenezuelczyków, którzy wpadają na dwa dni na plażę z niedalekiego Maracay. Opróżniają się też półki sklepów. Cóż, w końcu jogurty i kakao muszą się kiedyś skończyć, skoro zachłanni Polacy chcą je pić codziennie:)
Ola